piątek, 25 października 2013

zbiorowisko :)

Dzień jak zawsze pracowity. Staram się jak mogę, aby wszystko było z pełną kulturą, sprytem, szybkością i starannością chociaż jak wiadomo nie jestem idealna.
Życzliwość i wybrnięcie z każdej sytuacji pozwala na opanowanie emocji, zaciśnięcie zębów, głęboki oddech i jako taki uśmiech, bo jak wiemy każdy z nas ma dni lepsiejsze i gorszawe :) .
Nie raz można wybrać najlepsze sytuacje, momenty w czasie  wykonywania pracy oraz zanotować konwulsje jakie targają klientami.
Prawo takie daję mi dobra, wzrokowa pamięć, zażartowanie z klientem z jakiejś wspólnej pomyłki, krótko dystansowego przebiegu przez hale sprzedaży za cenówką, sprawdzeniem ceny lub ludzkim odruchem w postaci pomocy.
Bo niby dla handlowców udręką są osoby starsze, które "rządzą" się innym pokoleniem, myśleniem, postrzeganiem otaczającego ich świata.
Ale na szczęście równowaga w przyrodzie musi być i jesteśmy też My młodzi, którzy całkiem przypadkiem odwalamy lepsze numery niż nie uświadomieni dziadkowie.
Jest godzina za dziesięć przed zamknięciem. Wchodzi zadowolony, lekko podchmielony Pan i pyta: " A pieczarki to dziś były czy nie mieliście wcale?! ".
Grzecznie odpowiadam, że były ale do tej godziny już się sprzedały.
I zaczyna się ciekawy monolog Pana..
"Kurczę nie ma już pieczarek i co ja zrobię ?! Zapiekankę miałem zrobić, ale jak bez pieczarek?! No nic jutro podejdę, ale kurczę potrzebuję na teraz, na już !! No, ale nie ma i co teraz? No nie macie pieczarek, na pewno ,ahh..sprzedały się, kurczę - dobra jutro kupię !"
Spakował co kupił, czyli Vip i pomaszerował z żółta reklamą uśmiechniętej w kropki..
- Cześć..
- Cześć..
- Co to, aż dwa rulony worków potrzebujecie?!
  (worki aż 120l)
- Będziemy liście zbierać hehhe
- heheh
- A potem?!
- A potem w rulon..
 (kumaci zaczają )
Sytuacja przy kasie..
Ruch jak w ulu z tym, że pszczoły umieją zachować porządek, nasi klienci to nie koniecznie, ale i nie wszyscy..
Więc kasjerki uwijają się jak mróweczki.
Jeden Pan był tak szybki, że zanim koleżanka wzięła się do kasowania jego towaru on już płacić chciał.
Najpierw kasa, towar nie koniecznie :) [żarcik]
Nagle z uśmiechem mówi do Pana:
- Momencik, najpierw muszę pociągnąć żeby skasować !!
Tłumaczcie sobie to jak chcecie :)
Było zabawnie, bo do tej pory mi się buźka nie zamyka. :D

czwartek, 17 października 2013

oponki..

Jak co roku i aż dwa razy do roku, każdy szczęśliwy posiadacz prawa jazdy ma dylemat. Kiedy spadają liście, zawiewa zimnym wiatrem, siąpi deszczem to wiadomo, że mamy jesień a co za nią idzie - wymiana opon. Wiadomo, że Ci co śmigają na całorocznych gumach ich ten problem nie dotyczy. Ale my, którzy wymieniamy letnie na zimowe i zimowe na letnie czekamy nie raz ze zmianą do momentu aż spadnie pierwszy płatek śniegu. Jak już zasypie z lekka śniegiem i mamy kraksę to wina jest kogo?? Drogowcy, jak zwykle spóźnieni i zaspani lub zasypani.
Ale ja w tym roku postanowiłam wyprzedzić Panią Zimę i zmieniłam opony już dziś.
Temat ogumienia wlókł się za mną aż dwa tygodnie. Przez to nawet poświęciłam swój wypad z kumpelami na buszowanie po lumpeksach .
Ale skoro postanowiłam i zdecydowałam się w końcu to trzeba to było zrealizować .
A więc rano wstałam (9:00) i zabrałam się za obiad(11:00), później wyniosłam śmieci ,idąc ze śmieciami miałam ze sobą miskę z wodą, płynem i szczotą, żeby szmyrnąć trochę felgi, żeby sobie nie pomyśleli, że z osobówki zrobiłam terenówkę. Kiedy wymyłam felusy trzeba było podjechać pod klatkę schodową i załadować opony zimowe .Ok, jest w końcu się załadowałam z całym majdanem i ruszam (13:30). Dotarłam, wysiadam w obcisłych czarnych legginsach, rudym na głowie i czerwonych paznokciach, otwieram drzwi biura i oznajmiam, że: "..z czterech zimowych proszę wybrać dwie do jeszcze względnego użytku ,a dwie nowe na tył samochodu".
Pan zaprosił mnie do bramki numer trzy :) ,a tam siedmiu wspaniałych .Ok, oni robią swoje, a ja do kanciapy z zajebistym widokiem na pracę siedmiu usmarowanych. Nie wiem dlaczego, ale lubię zapach mechanika samochodowego. Właściwie to lepiej jak grzebie przy samochodzie niż przy innej babce gdybym takowego miała. Każdy z nich trzyma jakieś narzędzie ,jeden biega i przynosi śrubki, kolejny stoi i koordynuje czy praca w miarę wartko idzie. Aż w końcu  Goniec przyszedł i oznajmił, że już po sprawie. Teraz tylko formalności, wypełnienie szczęśliwego kuponu, który sprawi, że wygram Fiata 500 ,i zapytanie :" a, z której strony są te nowiuśkie opony i czy w ogóle są?!"
Pan wychylił głowę za żaluzję oznajmiając z uśmiechem że są, dołożył gwarancję do opon i życzył szerokiej drogi z lekkim podśmiechujkiem .
A więc nowe były, ale z przodu i znowu nikt mnie nie bierze na poważnie !! ;)

piątek, 4 października 2013

Uczniaki :D

Sytuacja miała miejsce jakiś czas temu kiedy na niebie świeciło piękne słoneczko a świeże powietrze przypominało o kolejnej porze roku. Wraz z nadejściem lata ,mama zasugerowana informacją z przedszkola zaczęła szukać dziecku szkoły. Jako ,że już sześciolatek mógł śmignąć do pierwszej klasy stwierdziłam ,że jednak zostaniemy rok dłużej w placówce przedszkolnej wyniośle zwanej :zerówką .
Ale zanim zerówka to jednak zaświadczenie do jakiej szkoły smyk będzie chodził trzeba było zanieść . I na tym zostało .
Wakacje przeleciały i nastał wrzesień .W czasie ciepłego lata życie nasze przebiegało mocno i intensywnie a co za tym idzie zmiana wszystkiego po kolei.. ,poza pracą ,bo to akurat jest nienaruszalne póki mam zdrowie i siły .
Pod koniec września pani dyrektor z placówki przedszkolno-wychowawczej zakomunikowała ,że skoro zmieniło się wszystko i jesteśmy bliżej centrum to zaświadczenie które składaliśmy w lipcu jest nieaktualne. No ,cóż syn dostał nowe zaświadczenie i zapisaliśmy do nowej szkoły .Taki umysł ,że zapisany do dwóch podstawówek ,prawie jak na studiach hehe..dwa fakultety :D.
Nowa szkoła jest starą trza by wykreśli.
I dziś śmigam do "starej" szkoły zrobić to co należy.
Wchodzę ,szukam sekretariatu ,a po drodze stoły do ping-ponga ,oj pograłoby się ,sala gimnastyczna ,ehh..w dwa ognie machnęło by się i wiecie szkolne czasy to było coś !! Ok skoro idąc w stronę piwnicy nic więcej nie znajdę w takim razie trza się piąć w górę .Znalazłam ,pukam ,cisza .Otwieram drzwi ,zaglądam i lipa. Pusto. Przecież nie będę stała jak słup i czekała na dzwonek na przerwę ,więc pukam w pierwsze lepsze drzwi ,za którymi pani mówi :" zakreślamy buzie uśmiechnięte ,te które się nie uśmiechają zostawiamy " ;otwierają się  drzwi i mówię co i jak .Kogo szukam i czego potrzebuję ale w między czasie zerkam na ?! pierwszoklasistów ,którzy już wiedzą jak korzystać z chwili nieuwagi nauczyciela. Boki zrywać .Ściągają już od najmłodszych lat .Nauczycielka poszła w mojej sprawie do pani dyrektor ,więc ja zostałam na posterunku obserwując gromadkę urwisów .Wrzało w całej klasie ,w ogóle nie zwracali na mnie uwagi ani nie zawracali sobie mną głowy .Biegali od ławki do ławki w poszukiwaniu kredki ,odgapiali ślaczki od siebie,kradli flamastry sobie na wzajem ,wstawanie i siadanie ,zaglądanie do zeszytów ćwiczeń i przechwalanie się ,no zajebiście ,a mi banan z buźki nie schodził .Od razu było widać integracje w klasie.
Po chwili pojawiła się nauczycielka z panią dyrektor .Więc ja od nowa po co i dlaczego. Zapisane dane ,namiary ,wymienione numery telefonów i końcowe zdanie od pani ,u której wiek wskazywał na wielkie doświadczenie w kierowaniu taka placówką ,a mianowicie : "Gdyby tak każdy rodzić interesował się swoim dzieckiem i zabiegał o placówki nie musielibyśmy my szukać rodziców.. ".
Komplement odebrałam z uśmiechem na buzi ,podziękowałam i jakby nie patrzeć zaświeciłam przykładem chociaż nie to było moim zamiarem . :)

wtorek, 1 października 2013

zawodostwo !! :P


Dzisiejszy poranek zaczęłam od spaceru z psem ,później wyprawa do przedszkola i meta ,czyli praca .
Poranne procedury mojej firmy są znane tym ,którzy w niej pracują :P ,więc reszta się niczego nie dowie..hehe .
Ale do sedna .Zasiadłam na kasie i zaraz z rana młoda ,blond kobieta zastrzeliła mnie pytaniem :
"Czy mamy na promocji albo wyprzedaży ,bo były w gazetce ( ?! ) uwaga !! -PATELNIE MAKARONOWE :D
buahaha... no mało brakło a znalazłabym się pod kasą ze śmiechu. Wiec pytam grzecznie koleżankę z kasy obok ,czyli nr trzy ,a ona mi na to..
"A pieczywo z piekarni to mamy dzisiaj świeże ?! "
Komedia dla zdrowych ,którzy codziennie użerają się z klientelą :D