czwartek, 17 października 2013

oponki..

Jak co roku i aż dwa razy do roku, każdy szczęśliwy posiadacz prawa jazdy ma dylemat. Kiedy spadają liście, zawiewa zimnym wiatrem, siąpi deszczem to wiadomo, że mamy jesień a co za nią idzie - wymiana opon. Wiadomo, że Ci co śmigają na całorocznych gumach ich ten problem nie dotyczy. Ale my, którzy wymieniamy letnie na zimowe i zimowe na letnie czekamy nie raz ze zmianą do momentu aż spadnie pierwszy płatek śniegu. Jak już zasypie z lekka śniegiem i mamy kraksę to wina jest kogo?? Drogowcy, jak zwykle spóźnieni i zaspani lub zasypani.
Ale ja w tym roku postanowiłam wyprzedzić Panią Zimę i zmieniłam opony już dziś.
Temat ogumienia wlókł się za mną aż dwa tygodnie. Przez to nawet poświęciłam swój wypad z kumpelami na buszowanie po lumpeksach .
Ale skoro postanowiłam i zdecydowałam się w końcu to trzeba to było zrealizować .
A więc rano wstałam (9:00) i zabrałam się za obiad(11:00), później wyniosłam śmieci ,idąc ze śmieciami miałam ze sobą miskę z wodą, płynem i szczotą, żeby szmyrnąć trochę felgi, żeby sobie nie pomyśleli, że z osobówki zrobiłam terenówkę. Kiedy wymyłam felusy trzeba było podjechać pod klatkę schodową i załadować opony zimowe .Ok, jest w końcu się załadowałam z całym majdanem i ruszam (13:30). Dotarłam, wysiadam w obcisłych czarnych legginsach, rudym na głowie i czerwonych paznokciach, otwieram drzwi biura i oznajmiam, że: "..z czterech zimowych proszę wybrać dwie do jeszcze względnego użytku ,a dwie nowe na tył samochodu".
Pan zaprosił mnie do bramki numer trzy :) ,a tam siedmiu wspaniałych .Ok, oni robią swoje, a ja do kanciapy z zajebistym widokiem na pracę siedmiu usmarowanych. Nie wiem dlaczego, ale lubię zapach mechanika samochodowego. Właściwie to lepiej jak grzebie przy samochodzie niż przy innej babce gdybym takowego miała. Każdy z nich trzyma jakieś narzędzie ,jeden biega i przynosi śrubki, kolejny stoi i koordynuje czy praca w miarę wartko idzie. Aż w końcu  Goniec przyszedł i oznajmił, że już po sprawie. Teraz tylko formalności, wypełnienie szczęśliwego kuponu, który sprawi, że wygram Fiata 500 ,i zapytanie :" a, z której strony są te nowiuśkie opony i czy w ogóle są?!"
Pan wychylił głowę za żaluzję oznajmiając z uśmiechem że są, dołożył gwarancję do opon i życzył szerokiej drogi z lekkim podśmiechujkiem .
A więc nowe były, ale z przodu i znowu nikt mnie nie bierze na poważnie !! ;)

Brak komentarzy: