niedziela, 30 czerwca 2013

Godzina ósma rano z groszami..
Syn jak zawsze z rana [tzn tylko wtedy kiedy mam druga zmianę ] trzęsie się nad mamą żeby wstała.
I tym razem inaczej nie było...
Mamo !! Mamo !! no wstaniesz wreszcie !?
Dobrze synu zaraz ,momencik tylko choć jeszcze poleż ze mną minutkę.
Odpocznę sobie i wstawamy - [jak to mówi moja mała mądrala].
Czasem uda mi się przeciągnąć to leżenie i oszukać brzdąca o jakieś pół godziny :) ,ale ta metoda nie zawsze skutkuje. Dziś akurat nie zdała egzaminu ,ale zanim się pozbierałam z łóżka wcześniej miałam moc testów wytrzymałościowych i sprawnościowych.
Przedstawiam kilka z nich :
- skakanie po łóżku : test na sprężystość materaca i wytrzymałość psychiczną mamy..
- zabieranie kordły [słowo mojego smrodka] : test na wytrzymałość różnicy temperatury ,to akurat mnie nie rusza bo śpię w skarpetkach bez względu na pogodę..
- klęczenie i błaganie żeby zajrzeć do pokoju jak w nim malec posprzątał ,tu akurat jestem spokojna ,bo junior jest w tym dobry a nawet niezły..
-  po ściągnięciu kołdry następuję ciągnięcie za rękę na zmianę z nogą : ta metoda nie do końca działa ,bo jestem jakieś trzy raza cięższa a łaskotek w stopach nie mam ,więc młody pokonany.
- jest jeszcze moje :a ubrałeś się? a umyłeś się ?
Po tych wszystkich czynnościach potrzebnych lub nie zaczyna się coś dziać i następuje zwrot akcji.
Mamo !! wstawaj wreszcie ,bo urmę z głodu !! [nowy wyraz] - powiedział donośnym i surowym głosem "Pan Prezydent"
Gdy usłyszałam ,że syn będzie umierał nie było innej rady jak wstać a właściwie zwlec się z łóżka i zasuwać do kuchni.
To jest tak zwany szantaż emocjonalny młodszego nad starszym.
A więc mówię : "Synu masz do wyboru..parówki albo  ?! parówki :) "
Naszykowałam jedzenie ,czyli pokroiłam pomidorka i zrobiłam ze śmietaną ,ugotowałam paróweczki , masełkiem posmarowałam mięciutki chlebek ,dołożyłam ketchupu tak na zaś żeby później nie latać ,podałam letnią herbatkę ,smakowo dobrze dobraną i zaprosiłam Sebka do stołu.
Usiadł ,popatrzył w talerz ,przemieszał w pomidorach i..
Mamo ,a wiesz .. ja nie jestem głodny ! a w ogóle to zjadłbym mleko z płatkami.
Heheh...moje zwątpienie ,mina grozy i wewnętrzny śmiech z samej siebie kazał się poddać.
Morał taki : nie nadskakuj stara babo :)
Najszczęśliwszy był "Szef Kuchni" ,bo mi odeszła ochota na wszystko poza snem .:)

środa, 26 czerwca 2013

Wszystko miało miejsce w styczniu..
Zeszyt ćwiczeń mojego syna ,u którego wada wymowy wzięła się trochę z genów ,a trochę z jego późnego komunikowania się z ludźmi ,co uważam za też geny.Niestety wszystko po tatusiu ,ale mama jest wytrwała i dojdzie z synem i jego seplenieniem do ładu.

Witam.
Przyznam się ,że nie zawsze był czas na ćwiczenia z Sebastianem. Ale dziś powtórzył wszystko o co go poprosiłam. Regularne ćwiczenia z panią w przedszkolu dały imponujący efekt. Seba wypowiada literkę "r"
i aż nie mogę wyjść z zachwytu i podziwu. Uwielbiam to jego "r" mogłabym tak słuchać i słuchać do znudzenia .I pewnie bym go zmęczyła i zniechęciła ,dlatego też dawkuję sobie jego literkę żeby obojgu nam wyszło to na plus. Ale ucieszyłam się niesamowicie. Niby takie zwykłe ale i zarazem coś extra Podziwiam go wciąż i chwalę a on nie odmawia mi buziaków ,przytulasków ,czarujących spojrzeń rumieniąc się przy tym jak rzodkiewka.
Dziękuję Pani bardzo za poświęcony czas ,ćwiczenia w przedszkolu i "zmuszanie" mnie i Sebka do wykonywania ćwiczeń. Oczywiście to "zmuszanie" mnie i "Pana Prezydenta" to takie z przymrużeniem oka nie mając nic złego na myśli.
Jeszcze raz dziękuję !! Pozdrawiam serdecznie.

Dzięki takim ćwiczeniom jakie ma mój syn w przedszkolu i są one nie odpłatne ma możliwość lepszego i łatwiejszego rozwoju oraz komunikacji z ludźmi. Pytacie pewnie a co ma jedno z drugim wspólnego?!
A to ,że jeśli za młodu wyleczę dziecko z kompleksu ,który będzie go drażnił w starszym wieku będzie bardziej akceptowany w naszym dzisiejszym wyrachowanym świecie.Taki mam cel.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

13.12.12
taka oto sobie historia...

Jest sobie 6 osobowa gruba nowo uczących się..
zwiedzają: magazyn,szatnie,socjale i..podchodzą do windy..
Pani Kierownik zatrzymuje grupe przy windzie..
[nasz pokój - paśnik bez klamek i kamer..] 
i mówi stanowczym i surowym zakazującym głosem :"żeby mi żadna czasem winda nie jezdziła.. !!"
bim..bam..bom..drzwi od windy się otwierają i..
..zza nich wyłania się..?!!? Agata z paleta ze świeżym pieczywem....buahaha 
i tekst kierowniczki:" Agata dostanie zaraz w łeb!!.. "i wszyscy brechta.. 
no i jak ja mam świecić przykładem?! no nie da się..
16.12.12
Taa..nie ma jak chodzenie na wywiadówki !!
po 45 min wysłuchiwania o nieusprawiedliwionych godzinach młodzieży ,która leje na chodzenie do szkoły.. wyszłam z siebie ,stanęłam obok i powiedziałam co ja o tym wszystkim myśle i..
"dlaczego Pani jako wychowawcy zależy bardziej żeby dzieciaki chodziły do szkoły i zdawały z klasy do klasy niż ich rodzicom? ,dlaczego to Pani pilnuje ich nieusprawiedliwionych godzin a nie ich rodzice?"
-a to źle że mi zależy?.. - właśnie dobrze ,że zależy tylko dlaczego rodzice nie umieją temu sprostać i sami wpłynąć na swoje pociechy..
nastąpiła cisza na sali..
pytam dlatego,że 45 min co spotkanie wałkujemy te godziny z których nic nie wynika i zamiast iść do przodu to stoimy w miejscu!
no i wtedy ruszylyśmy na przód:
-5min o studniówce..
-5min o TPD i komitecie..
-5min o wycieczce..(ale zaraz..jaka kurwa wycieczka skoro gówniarzom na niczym nie zależy!!-taka cicha myśl)
no i po wywiadówce..więcej tam nie idę..pierdziele!! 
1.01.13
A więc...  jak było ..zapytujecie.. ?! 
było tak..zebrałyśmy się w końcu,zniosłyśmy wszystko na stół..(będą foty)!
Był pies,miał być też kot zgarnięty spod Biedry ,ale kocina wymiękł już na początku.W każdym razie został w kartonie..hehe i byłyśmy My:Żaneta Olszar,Monika Czyz, no i Ja oczywiście  
taa..orzechówka jest wyśmienita sama czy z colą,w każdym razie daje rade 
szampan na rynku też był dobry,złożenie życzeń telefonicznie do najbliższych mi osób też bylo extra gestem z mojej strony..hehhe,no i powrot to był bayer:)
aż się dziwie że mi nikt nie wpierdzielił ale pewnie temu że nowy rok ,więc nie chcieli mnie kiereszować na starcie .
Chwila przerwy na krawężniku,szczerej rozmowy i rozkminy dla koleżanki a później z kopyta na dicho..hehe na które nas nie chcieli za free wpuścić 
Więc droga powrotna,wyrko i..tyle mnie było widać.
Dziena Dziewczynki 
15.01.13
Wychodzimy z młodą z tak dobrze pocieszającego pubu ,upojone gorącą czekoladą z mnóstwem bitej śmietany aż tu nagle z zza zakrętu wyskakuje jegomość z...
hahah nie zgadniecie co chciał nam sprzedać..
mocno wybielającą pastę do zębów a w gratisie pasta mocno miodowa ,która wpływa na 17 udanych sexów. A jeśli się nie spełni to prosił o zadzwonienie pod jakiś tam numer i udowodni ,że z tą pastą da radę!..no myślałam że padne..
Później tekst..pasta wystarcza na pół roku dla 2 osób ,więc mu mówie że u nas są 4 ale za niedługo będą 3  a on się pyta ,a co dziecko w drodze?! co za jełop !
Tak żeśmy go omotały że na początku pasta jedna kosztowała 36zł ta wybielająca..no i gratis, ale że my takie szwarne dziołuchy dostaniemy jedną za 19.99 a druga gratis.No i później juz pakował do rąk paste i w kieszenie i jeszcze chwilę to miałybyśmy obie za free..ale powiedziałam mu że szanujemy jego prace i jeśli nie uszanuje słowa nie! to zostawie tą paste na krawężniku i będzie stratny.i wiecie co zrobił..?! prychnął na nas - i byście słyszeli pod laubami nasz śmiech..huczało że nie wiem.  Póżniej na odchodne dołożyłam ,że zamiast pastą miodową usta wysmaruje sobie miodem to się facet nie odklei.ha i za niedługo przetestujem a co.. 
Młodej poprawił się homor ja bez głośnego buahahah..nie mogłam przejść przez cały rynek. I w ten oto sposób można za darmo tarzać się ze śmiechu.Ja więcej takich akcji poproszę..
07.04.13
- Mamo...?!? a kto mnie jutro odbiera z przedszkola?!
- Ja 
- Mamo a kto zawozi ?!
- Ja 
- Aha..
- A co nie chcesz ?!
- Chce tylko nie lubię bardzo jeździć autobusem !!
- A dlaczego to synu ?
- ..bo mi się mózg przewraca !
[Sebek the-beściak ! ]
z 09.04.13
Witka wszystkim.. 
Taaa..dzisiejszy dzień jeszcze się nie skończył ,ale był zajebisty.Adrenaliny dodała pewna "pani" o której opowiem w trakcie.Jeśli będziecie uważnie czytać zczaicie o kim to pisanie.. 
Rano..pobudka i jak zawsze..wstawanie ,mycie,ubieranie ,Seby szykowanie,wsiadanie do samochodu ,wyjazd pod przedszkole,wysadzenie młodego,przebierka w placówce,i uff...moja kolej.
Więc spod przedszkola wsiadam do fury i jadę..jadę..do pracy.Muza na full'a [Happysad] ustawia psychicznie i robi dobrze ,że banan na pyszczku 
jeahh..dotarłam..parkuje ,blokada na kierownice[siła wyższa wtajemniczeni wiedzą]i meldunek w pracy na ul.Kolejową..Stare dryń..dryń..wychodzi kierowniczka otwiera i..lotta do szatni.Znów przebierka heheh w zielono-niebieskie co nieco "blaszka na klate" i do biura odbijać się.Dalej co jest to zdradzic nie mogę bo to procedury  i szacun do mojego pracodawcy !!
No i później to już rutyna...kasa-wpinanie,logowanie,zasiadanie za sterami 
i tak..kasuje..kasuje..aż nagle naleciał temat.."gdzie ta wypłata..miałaś już przelew?
No rany co jest z tą wypłatą..ehh..no ja mam tyle do kupienia a nie mam kasy...!Jedna nie ma co jeść ,druga jeżdzi na oparach [ja],inna zapożyczona,jeszcze inna martwi się że nie zdaży kupić tego co ma naodkładane bo w "kolejce"inwentura ,jedna znów sprawdza nerwowo w szatni telefon czy sms przyszedł..itp itd.
I tak też ciśnienie poodnosi z godziny na godzinę ta "pani" bo każdy ma nóż na gardle i pusto w lodówce.
Aż tu nagle..jest!! okrzyk radości...yeaahhh...wszyscy na hurraa..zadowoleni.Jest przyszła ta cholerna wypłata !!
Tera najlepsze..więc skoro przyszła to ja [bo dlaczego miałoby być ze mną inaczej] skończeniu pracy wio po Sebka, i wio na stacje benzynowa i tankuje..tankuje..i...kurwa zonk !
Pusto na karcie..przelew nie dotarł..no ja pierdole co jest?!Dwie nieudane próby logowania się pinem i odmowa..odmowa.
Najlepsze ,że zero mojej powagi z sytuacji tylko brechta.Ale twardo pytam się kobiety co dalej ,a ona nic -musi pani zapłacić.No tak tyle to też wiem ale kierwa z czego ?!
Obdzwonione kogo się dało [oczywiście na telu też nula] więc na gebeno ,czyli strzała żeby odzwonili do boroka Agaty 
No..pół świata obdzwonione a kasa pod nosem.Siorka pod ręką swoje zaskórniaki wydała na moje paliwo.Oczywiście oddam jej żebyście sobie nie myśleli..
Ok.Zatankowane tylko że po drodze obiecałam dziecku buty i co teraz.Więc kurs na ul.Katowicka tam pożyczka długo-terminowa nie oprocentowana 
i wio znów Kolejowa po buty.Z kolejowej na Zor a tam to Wam już nie napiszę po co..  i z Zoru do domu.
No i takie to przeżycia miałam...hehe  [chyba książkę napiszę]:D
z 12.04.13
Wyprawka z dzieckiem do przedszkola jak co rano i za pewne jak większość mam to czyni.Uczyniłam to i Ja 
Ale dzisiejszy dzień w przedszkolu nie był zwykłym rutynowym wydarzeniem lecz Dniem Czekolady !!
Wszystkie pociechy miały być ubrane na brązowo jak wiadomo w kolorze czekolady.
Pani dzień wcześniej zaopatrzyła się w "Biedocie" w "kolorowe" czekolady.
Skąd to niby wiem?!?
Bo sama ją kasowałam..heheh 
No nic do rzeczy..więc dzieciaki poubierane w brąz czekały na wielka fete.Niestety Sebek aż tak ładnego brązowego ubrania nie miał.Było lekko poszarzałe bo sprały się kolory ,bo mama nie pierze w Perwolu.No proste 
Więc tłumacze synowi..
"wiesz Sebciu nie smuć się powiedz pani że w środku jesteś mleczny .."
Sebek zarzucił focha i stanowcze NIE !! Ale po chwili wrócił się i mówi "Kocham Cię Mamo.." buziak w policzek i pobiegł do koleżków robić projekt 
Kiedy po pracy go odebrałam pochwalił się że zjadł dwie czekolady.
Ehh..dzieciaki i ich bujna wyobraźnia.Dlatego też drodzy rodzice przyszli i Ci obecni wierzmy w swoje Skarby ,bo to największy dar jaki mogliśmy dostać i to właśnie nasze dzieciaki są przykładem i świadectwem nas samych.Dobranoc
z 23.04.13

Dzisiejszy dzień..dużo wrażeń i tylko nieliczni wiedzą o czym tu mowa.Tylko Ci którzy chcąc nie chcąc uczestniczą w czymś za co [albo za kogo] jest mi wstyd..
Na szczęście rozumieją sytuacje i pomagają ,wspierają i każą mi zachować spokój kiedy u mnie jest to najtrudniejsza rzecz w danym momencie.Na szczęście tak samo jak praca to i życie uczy nas pokory.Jeśli mamy ją w sobie to i reszta się układa w jedną całość nazwana naszym imieniem...
A oto i dalszy ciąg historii ,którą wszystkim obiecałam. Ze względu na to ,że Fb nie działa albo działa tyle ,że gówniano ,bo reklam i odznaczników w nim i na nim więcej niż poziom cierpliwości Polaka przewiduje ,to na całe szczęście mam bloga. Bloga ,na którym co tu kryć będę chciała trochę podciągnąć swój budżet. Bo czemu by nie skoro to co robię sprawia mi przyjemność. Cieszę się przeogromnie jeśli to co przekazuję trafia. Każdy z nas ma w sobie "drugie dno" czy głębie jak kto woli..ważne ,żeby było zgodne ze sobą.Najlepszą pociechą jest dla mnie fakt ,że czytają to ludzie ,którzy są albo zagonieni albo nie czytają książek ale znajdują chwilkę na moje wypociny.
                     Kiedy wróciłam do domu dzięki mojemu "Sumieniu" ,czyli siostrze wszystko było ogarnięte. Jest dla mnie jak skarb ,który po nie całych siedmiu latach odnalazłam.Właściwie to wywalczyłam robiąc burdel w całej "rodzinie" i kończąc go zdaniem : "Mamo jesteśmy tylko we dwie,mamy tylko siebie i możemy liczyć tylko na siebie.." I tak oto jesteśmy razem dzień w dzień uzupełniając się wzajemnie. Ona mi w codziennej pomocy a ja jej w pisaniu usprawiedliwień..hehhe...Żebyście psów na mnie nie wieszali to wszystko jest zgodne z prawem szkoły i ucznia.
Co mam na myśli pisząc wszystko ?!
Zapalenie w piecu ,bo pomimo że było prze cholernie ciepło i jest w niektórych dniach kalendarzowych ,bo jakby nie było mamy lato ,to musimy wodę ogrzewać w centralnym. Z resztą budę psu rozebrałam to i chajczyć jest czym...
A więc ciepłą wodę już miałam wystarczyło tylko chlapnąć małe co nieco ,bo synuś już grzecznie spał. Zieleń na stopach za cholerę zmyć się nie dała a przecież papierem ściernym drzeć nie będę ,bo szkoda moich pięknych i delikatnych stópek to poszłam spać.Reszta towarzystwa rozjechała się w swoje strony i tak skończył się dzień.
Nocka była stresująca ,bo i zdarzenie było coraz bliżej.
Ale nadszedł w końcu sen i obyło się bez chrapania ,Nic strasznego się nie śniło więc i ranek bez rewelacji. Mycie ,śniadanie , ubieranie ,życie ,przeżywanie ,czekanie i ...jest !
Zadzwonił telefon późnym popołudniem a w nim głos : "Witam ,powie nam pani jak do pani trafić ? ".
Ten kto tu nie mieszka to nie z czai ,że wieś taka ,ale takie zadupie kryje też w sobie wiele tajemnic jak np. Azyl .Po dwóch zdaniach byłam już z pasażerka wozu na warszawskich rejestracjach na: Ty.
Ze mnie taki gps przez telefon jak żaden ,więc żeby nie tracić czasu kazałam im [prawdziwa zołza] zatrzymać się w miejscu ,w którym są ,bo jest szansa ,że jak wyjadę po nich to się nie pogubimy. I tak też było: skakałam ze szczęścia ,ubierałam się ,szukałam kluczyków do samochodu ,a banan z buźki nie schodził..klucze znalazłam ,rakietę odpaliłam czyli czerwonego sajtaka i wio. Bez dokumentów z setką na liczniku jadę.
Gnałam jak popyrtana ,ale na szczęście byli niedaleko parkując w szczerym polu. Między Dębowcem a Gumna w okolicy Kostkowic.Chyba nawet przed samym znakiem - Kostkowice no nieważne. Jadę i widzę niebieska Śkoda z napisem TVN . Szok i jedna myśl..chyba mnie kurwa pogięło. No ,ale jak już zaczęłam to i skończyć muszę.
A więc najpierw krótka pogawędka w domu .Zagadałam ich na śmierć. Później wywiad ze mną na temat zgłoszenia jakie wysłałam [dołożę na końcu] ,zwrotem akcji było moje cofnięcie się do rozmowy klasyfikującej mnie do nadającej się na nagranie przed kamerą. A mianowicie padło w słuchawce pytanie :"Czy ma pani i jakie osiągnięcia w dziedzinie kulinarnej ?" I tak mam osiągnięcie heheh..deser w gazetce wydawanej dla pracowników buahah...no cóż swoim nieskromnym zdaniem mówię :"Deser ten to tylko gra kolorów ,ale poszło w całą Polskę ! "Taa..tu żem zabłysnęła.Później nastąpiło oglądanie i zwiedzanie chasjendy. Owczarek za niewinność został wygnany na zewnątrz. Borok psina nawet nie zczaił ,że ktoś po domu się szwęda. Młodzież ,czyli "Sumienie" i "Pan Prezydent " rozgościli się u juniora na włościach.
I przystapiliśmy do dzieła .Jacek kamerzysta - dobrze zbudowany z lekkim daszkiem nad ptaszkiem ,zakładał mi mikroport i był od noszenia ciężkiego sprzętu. Zawołał tylko szklankę wody ,więc mniemam ,że tani w utrzymaniu. Ona asystentka i właścicielka swojego walkie-talkie paplała ze mną jak najęta.Ha była ruda ,a Rude rozumieją się jak w  mordę strzelił.
Nastąpiło gotowanie...c.d.n
Mamo !! Mamo !!
a wiesz ,że Ja jestem jedynym takim chłopcem na świecie ?!
- mówi uradowany Sebek ,który jest jej całym światem.
Bo Jestem chłopcem Cierpliwości !!
- moja łza wzruszenia i myśl ,która zaraz wyjrzała na pochmurne niebo..
Tak synu ,dziękuję Ci za to słowo.Po mimo przeszkód jakie pokonujemy mamy siebie i to jest najważniejsze.
Takiej cierpliwości jaką masz w sobie ja najbardziej potrzebuję.
Pewnej upalnej niedzieli [ Zielone Świątki ] ja i grupa moich nieodłącznych kompanów wzięliśmy się za sprzątanie działki.Sprzątanie było konieczne ,ponieważ sprzedając coś komuś nie zostawiam syfu po sobie.Co mam na myśli pisząc sprzątanie?!Ogarnięcie całego bałaganu jaki zostawili po sobie syn i ojciec [geny] ,czyli: wyniesienie cegieł za garaż ,podsypanie garażu piaskiem ,którego została niecała tona, cięcie i wywóz złomu ,którego jest jeszcze w pierony ,koszenie trawy,która wciąż rośnie i nie pozwala o sobie zapomnieć ,łamanie desek i wrzucenie ich do piwnicy ,rozebranie psu budy ,który na jego szczęście mieszka teraz z nami w domu z prawdziwego zdarzenia oraz jego nauka jak żyć wśród ludzi i nie gryźć im kapci i butów ,wywóz szamba..tu się dużo nie napracowałam ,ale i gleba na tym skorzystała ,czyli rzadkie "pod trawkę" ,a gęste ..heheh.. ,rozkruszanie gruzu i jego wywózka taczkami aby utwardzić wjazd.Chociaż prawdę mówiąc z takiego utleniającego się materiału asfaltu mieć nie będę.Było nas do tego wszystkiego bagatella pięć osób.Ale udało się i jestem z nich dumna i im bardzo wdzięczna.Bez ich pomocy nie ogarnęłabym tego wszystkiego bo kobieta nie jest stworzona do męskich prac.Nawet jeśli kiedyś walczyła o równouprawnienie to zna swoje możliwości i nie pacha się w robotę ,która dla niej jest ponad siły.Chyba ,że życie ją do tego zmusza albo ma na utrzymaniu dzieci ,w których pokłada cała swoja przyszłość a mianowicie starość.Bo gdy wkładamy w kogoś całe swoje serce i poświęcenie po cichu liczymy i mamy nadzieję ,że to zaowocuje chociażby na przysłowiową szklankę wody.
Więc chcąc nie chcąc poświęcajmy się dzieciom ale z rozsądkiem ,żeby nie zrobić z nich "kalek" ,bo ich egzystencja w dorosłym życiu pokaże Wam drodzy czytelnicy gdzie popełnialiście albo popełniliście swoje błędy.
W trakcie sprzątania odłączyłam się od grupy żeby przygotować coś extra do jedzenia.A siostra kazała dopisać ,że pozamykałam się w domu i nawet jej na siku nie wpuściłam.Pozostały jej krzaczory i tak też zrobiła.Udało się.Wszyscy głodni ,spoceni ,umorusani zanim zasiedli do stołu dostali rozkaz mycia rąk.Nie było przywilejów wiekowych ,ilości wykonanej pracy ,szybkości przerzucania cegieł ,większego spieczenia przez słońce czy ilości wykonanych smsków.
I co najważniejsze zanim wpuściłam towarzystwo do środka wszyscy czekali na siebie na wzajem.Nikt nie wszedł pierwszy i nikt ostatni.Wszyscy razem.Jak się później okazało było to mądrą nauką ,ponieważ przy stole jeden czekał na drugiego.Nikt po mimo głodu nie wyrywał się naprzód.Uwielbiam mieć tego typu "kontrole".Wtedy wiem ,że to co robię i jak ,przynosi efekty i jest dobre.Co jedliśmy wszyscy widzą na zdjęciu (1) i co najciekawsze z sałatką wiąże się pewna historia.Po obiedzie i krótkiej sjeście wszyscy wróciliśmy do pracy.
Kiedy wszyscy wyszli mnie zaniepokoiło coś w gardle.Nie mogłam przełknąć nawet śliny.Drapało ,uwierało i cięło mnie od środka z każdym poruszeniem gardła jego dotykiem czy chociażby zagrzebaniu w nim.No nic stwierdziłam ,że jak kilka razy będę przełykać to mi przejdzie. Wróciłam do pracy ,która po przeżarciu i katuszy jakie zadawało mi coś w gardle nie szła już tak chętnie jak wcześniej.Ale znam siebie i jak coś zaczynam to doprowadzam to do końca tak jak się należy.Poza tym obiecałam...
W tym samym czasie przyjechała druga ekipa podtrzymać naszą tuszę i zrobiła grilla.My po wcześniejszym uprzedzeniu ,że nie mamy czasu na siedzenie przy stole i pierdoleniu o głupotach robiliśmy swoje.Więc nawet wszystko fajnie się zgrało.My swoje ,grill swoje ,druga ekipa swoje i nikt do nikogo nie miał pretensji.Tylko pies nie miał nic do zaszczekania ,bo siedział zamknięty w domu a zapachy drażniły jego nochal.
Ja niestety po napchaniu się kiełbasy ,suchego chleba ,wypiciu coca-coli czyli pospolicie przepychacza i odrdzewiacza oraz puszczeniu pawia do zlewu nie uwolniłam się od katuszy zadawanych w przełyku.Siostra kiedy widziała mnie jak się męczę wygnała mnie na pogotowie. Żeby stara dupa słuchała się młodszej.No cóż czasem i tak bywa.Jak stałam tak pojechałam.
Dotarłam ,omówiłam przypadek ,zarejestrowałam się ,druknęła kartuszkę ,zasiadłam na krześle w kolejce i czekam.Uwalona jak wieprz.Nogi nie ogolone i zielone od trawy ,pazury u nóg czarne ,wyświechtana jak dzik , ale podstawą są dłonie ,które były nieskazitelnie czyste. 
Wszyscy patrzyli jak na kosmitkę i nawet wiem co myśleli.Zielone Świątki a ona taka ujebana ?! Gdzie była i co robiła?! No nic po tych nie słownych tylko wzrokowych oględzinach towarzyszy z korytarza w końcu jest.Wchodzę !
Krótkie zapoznanie z przypadkiem czyli ciało obce w przełyku.Szkło bądź drewno z mieszanki sałatki.Mogłabym mieć pretensje do producenta i jak to Polak zrobić aferę na pół Polski.Tylko ,że po co?!
Taki mamy stereotyp ,że nie widzimy swojego błędu czy przyczyny.Wszyscy dookoła są winni tylko jak zwykle nie Polak.A prawda jest taka ,że nie dokładnie opłukałam sałatkę z opakowania ,czyli szpinak i rukola.
Zasiadłam na niebieskim krzesełku i mówię..
-nie wiem jak pan to zrobi ale potrzebuję wyjąć mi to coś z gardła bo jutro ,czyli w poniedziałek przyjeżdża do mnie ekipa z Tvn z programu Ugotowani.pl i muszę mieć smak !!
Nie obchodzi mnie jakimi metodami ale muszę mieć smak !!
A więc lekarz założył białą rękawiczkę i...zaczął grzebanie w gardle.Myślałam ,że wioknę ale nic całkiem smaczna ta rękawiczka.I doktorek niczego sobie.Niestety nie drgnęło.Plastikowe szczypce niestety okazały się za krótkie.Kolejne były dłuższe i metalowe ze zdaniem pielęgniarki:"Tylko niech pani nam tego nie połknie bo musimy się z tego rozliczyć". Skąd ja to znam.
Lekarz kazał się położyć na łóżeczku..zaświecił mi lampą w oczy.Widok nieziemski jupiter w oczy i obok doktorek.Ucieszona mówię do niego : "niech pan chwilkę zaczeka w tej pozycji zrobię panu zdjęcie i wrzucę na Fb" .Cała sala ryknęła śmiechem i oto właśnie chodziło.Ale do rzeczy..wziął szczypce delikatnym zamachem na gardło wyjął to co było w środku.
Wszyscy pewnie ciekawi jesteście co było wewnątrz mojej jamy ustnej?!Była to zwycięsko doceniona zielona pani rukola cholera jego mać !!  Dobrze ,że nie zakwitnęła hehe..ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło.
Wróciłam do domu uchachana ,że dam radę ugotować.
A co było dalej..?To historia na inny dzień lub następny raz w zależności czy się Wam podobało.. 

niedziela, 23 czerwca 2013


Każdy dzień jest moim niezwykłym dniem.
Ranne wstawanie i praca jak prawie co dzień.Ale po wczorajszej burzy,batalii czy bitwie jakkolwiek by tego nie nazwać trzymam fason.Co to znaczy..?!
A to ,że stąpając twardo po ziemi ,trzymając się prawdy, słuchając siebie ,całkowicie polegając na intuicji można zdziałać cuda.Wiara w tych ludzi którzy są tego warci ,którzy wierzą w Ciebie.Wiara w bezinteresowną pomoc którą daje z siebie z poświęceniem nawet takim że ktoś czerpie z tego korzyści a Ja i tak dalej mu pomagam ZAWSZE SIĘ WRACA.
Czy w takim razie pomoc = naiwność..
Czy pomoc = dobro =naiwność..
Czy "bezinteresownośc" = interes ?! [występuje w XXI w najczęściej]
Czy pomoc = bezinteresowność = naiwność..?!
Ja uważam że pomoc to bezinteresowność ale nie taka "wypluwana" po latach bo życie różna płata figle i jeszcze nie wiadomo od kogo będziesz potrzebować szklanki wody.
Prosty wniosek się nasuwa...
-nie pal za sobą mostów tylko zwyczajnie przyznaj komuś rację !!
Więc wracając do kulturalnej bitwy ,bo tylko taką się posługuję może ją przegrałam ale nie sromotnie i nie z kretesem.Uważam ją za pewnego rodzaju podpuszczenie przeciwnika który się miota.I tu znów wracamy do Pana Czas'u który pozwoli mi wygrać "wojnę".
A na ochłodę..dziś do mojego syna przyszła Zębowa Wróżka.W nocy się nawet przebudzał i nic nie znalazłszy z niesmakiem kładł się spać.Na szczęście Zębowa w porę się obudziła z zimowego snu [czyli ja] i cichaczem włożyła pod poduszkę największą czekoladę Lindt jaka była możliwa.Nie ma to jak czekolada na wypadanie zębów..heheh nawet tych mlecznych.
P.S. Pozwólmy swoim dzieciom marzyć i wierzyć w coś tak nierealnego jak Zębuszka.Rozwijajmy ich wyobraźnie ,żeby w serduszkach miały moc uczuć ,chciały przeżywać emocje i były ciekawe świata.

Tak..Miałeś racje mówiąc.. : "Ty masz to we krwi.." !
Ale tu nie chodzi tylko o taniec..chodzi też o walkę o siebie. Może tym "przeciętniakom" wydawać się ,że zwariowałam.
Otóż..nie mam zamiaru i nie będę się nikomu z niczego tłumaczyć. Ale mam plan jeśli chodzi o nasze polskie zacofanie i strach przed nowościami. Niestety jedyną przeszkodą w realizacji planu jest zacofanie i płycizna w ..naszych pradziadkach ,dziadkach ,rodzicach którzy utknęli w świecie komuny. Dla których ciężki i nie zrozumiały jest dzisiejszy świat a nawet dzień. I to przez nich my młodzi nie umiemy iść naprzód tylko cofamy się albo wisimy w próżni. Dla nich wszystko co nowe to złe i co byśmy nie chcieli zrobić to zaraz jest NIE !! Ale wierze w Nas i w siebie. Mam mega wsparcie i wiem że się uda. I jak już dokonam tego wielkiego to wszystkich wdrążę w swoją pracę - tych którzy byli i są mi życzliwi i uczciwi. Najlepsze jest to ,że żadna z tych osób nie jest moja bliska rodziną ,więc korupcja nie wchodzi tu w grę. [też z nią walczymy]