niedziela, 19 października 2014

Szkrablinkowe menu.


   Przedpołudnie. Piękne przedpołudnie. Moje "słoneczne tarasy" umieszczone na czwartym piętrze wieży, kuszą świeżym powietrzem. Kubek gorącej i cudownie pachnącej kawy, słoneczne promienie ciepłej jesieni oraz lekki zgiełk miasta uwalniają spokój myśli.
Nie lada zakup, ponieważ kawa rozpuszczalna z drobno zmielonymi ziarnami w momencie rozszerzyła źrenice pobudzając do działania.
  Promienie słoneczne, które otulały twarz i ogrzewały pościel; wiatr śmigający między kołdrami, a kocami miał w planach, aby zrzucić coś niecoś z poręczy; zablokowane przez koparki miasto, pozwala odetchnąć niektórym ulicom od wrzawy, samochodowego dymu, codziennego pośpiechu doprowadzające mnie tym samym do dumania.
  Chwilka wytchnienia samej ze sobą i nagle bach!. Wpada syn ze swoim menu i zapytaniem co chcę zamówić, a raczej czego sobie życzę?!?. Wewnętrzny spokój szlak jasny trafił.
  Rezolutny i pełen energii powtarza pytanie ponaglając odpowiedź:
  - Co chce Pani zjeść, ale tylko coś z menu -uparty jak mama.
Trafił swój na swego, więc i ja podkręcając zabawę pytam:
  - Synu, a czy wiesz w ogóle co znaczy słowo menu, którego tak używasz?!?
  Uśmiechnięty i niczym nie przejęty spojrzał z namysłem w oczy mamy, po czym stwierdził, że nie rozumie tego słowa, ale tak czy inaczej mam zamówić.
  Ok. Dostaję "menu", które ma szesnaście stron w kratkę i zapełnione jest mnóstwem kolorowych naklejek. Wielo barwne naklejki z postaciami z bajek:"Jak wytresować smoka"; "Transformers"; "Madagaskar" i "Lego". Menu zawiera też niezliczoną ilość obrazków ze zwierzętami gospodarstwa domowego, samochodami, ufoludkami, naklejki od dentysty z szeroko uśmiechniętym krokodylem; są również piłkarze i dziczyzna, czyli dinozaury.
  - Hmm..mm...na co by się tu zdecydować?!
Zielona larwa motyla-brr..rr.. ,grzybek, motylek, pająki, muchy, ślimaki to dopiero różnorodność kuchni. A do "menu" zaprasza swym jakże niewinnym spojrzeniem kotek.
  Myśl w momencie przez głowę mi przeszła, że gdzieś już to było.." ,bo z psa robimy cielęcinę, a z kota kisiel i ciastka.." - skecz z kabaretu Ani Mru Mru.
  Składam zamówienie na stek z dziczyzny.
  - Nie ma - odpowiada syn i tym samym proponuje: frytki, pizzę, spaghetti, hamburger, hot-dog.
Koniec końców dostałam ciastko, bo przecież piję kawę.

niedziela, 17 sierpnia 2014

wzajemny szacunek

 
  http://nauka.newsweek.pl/leniwi-mezczyzni-i-zaradne-kobiety-wywiad-prof-zimbardo-newsweek-pl,artykuly,345565,1.html

czwartek, 14 sierpnia 2014

"niewinnemu" - jak mantrę- !!


Tak, Ty nigdy nie powiedziałeś ani słowa
Nie wysłałeś mi żadnego listu
Nie myśl, że mogłabym Ci wybaczyć

Zobacz nasz świat powoli umiera 
Nie tracę już więcej czasu 
Nie myśl, że mogłabym Ci uwierzyć

Tak, nasze ręce dostaną więcej zmarszczek
I włosy będą siwe
Nie myśl, że mogłabym Ci wybaczyć

I zobacz głodujące dzieci
i domy, które zostały zniszczone
Nie myśl, że oni mogliby Ci wybaczyć 

Hej, kiedy morza obejmą ziemię,
I kiedy ludzi już nie będzie
Nie myśl, że możesz sobie wybaczyć

Tak, kiedy będzie już tylko cisza
I kiedy życie się skończy
Nie myśl, że sobie wybaczysz.

Lilly Wood & The Prick and Robin Schulz - Prayer in C (Robin Schulz Remix)

czwartek, 26 czerwca 2014

Aaa..ku ku ;)

 
  Witam.

Moi milusińscy i czytelnicy z przypadku oraz reszta świata..
Nie obiecuję kiedy coś napiszę, ale pragnę Was serdecznie i gorąco pozdrowić.
Dziękuję za towarzystwo i zainteresowanie, ale nie..nie -NIE- żegnam się !!
Buziaki.. :*

czwartek, 5 czerwca 2014

Znasz mnie ?!?



     Lubię wielu ludzi,ale nie wszystkich.Dużo 

potrafię wybaczyć, ale nie wszystko. Szybko 

zapominam,ale nie zawsze. Ci,których lubię 

wiedzą o tym. Ci,których nie lubię,to zauważa. 

Dla prawdziwych przyjaciół mogę przejść przez 

piekło.Wrogom wskażę tam drogę.





poniedziałek, 2 czerwca 2014

Rycerz i jego the end.


     Piękny, bo czerwony. Duży z fascynującą ilością zakamarków, schowków, dodatkowych zamków i co było ważne, z ciekawą zawartością. Można by o nim napisać, że jest zaczarowany, ponieważ zapach jego wskazywał na specyficzny, a spoglądając na zawartość kiedy był otwarty można by stwierdzić, że jego wnętrze jest odpowiednie dla chorej.
    Kolorowe opakowania środków do dezynfekcji, płyny w woreczkach uśmierzające ból powodując błogość nie tylko w głowie i mięśniach, igły zakończone kolorami pasteli; białe i jednocześnie boskie, lateksowe rękawiczki posiadające specyficzny dźwięk zakładania oraz kilometry wężyków i rurek pozwalają na udzielenie szybkiej i konkretnej pomocy.
    "Rycerz" z poświęceniem i zaangażowaniem wypełniał dokumenty na klęczkach, chociaż krzeseł posiadam aż cztery. Po krótkiej namowie dał się jednak przekonać i dostojnym krokiem podchodząc do krzesła; zasiadł przy stole wypełniając "ankietę". Kiedy każdy z milusińskich był zajęty osobą Rudej, ona w tym czasie zastanawiała się nad przebiegiem zdarzenia. Lekkim żartem ze strony Rudej była propozycja zrobienia herbaty. Po mimo bólu poczucie humoru jej nie opuszczało. Dobre wychowanie, wysoka kultura osobista, lekki powiew sarkazmu oraz zbójeckie spojrzenie nikogo nie skusiło na wrzącą herbatkę w upalny, duszny dzień.
    Kiedy płyn z kroplówki uspokoił i spowolnił chorą uwalniając od bólu, ekipa "Desperados" pozbierała wszystko, co do niej należało. Porządek i czystość jest ich chlubą i dumą, a dzięki przygodzie, jaką przeżyli z Rudą w jej pałacu, uśmiech z buzi im nie schodził, a rumieniec z wysiłku dodawał animuszu do stroju.
    W ten oto sposób Ruda została pod opieką "Małej Czarnej", która dzielnie i cierpliwie dbała o to, by smutek Rudej nie dopadł, a morale jej osobowości pięły się w górę.
     Z ciekawości będziecie pewnie pytać, jak to robiła?!?.
     Tego możecie się dowiedzieć tylko wtedy, gdy usiądziecie z nimi przy stole i poznacie ich mroczne sekrety oraz nie jedną śmieszną historię.

niedziela, 27 kwietnia 2014

Na Rycerza c.d



    W oczekiwaniu na śnieżnobiały pojazd Ruda zebrała w sobie resztki siły, aby wyjąć z szuflady koronkową bieliznę. Chcąc nie chcąc, siłą rzeczy trzeba było czymś przyodziać swoje delikatne, schorowane ciało. Osłabiona, mizerna i krucha wyczekiwała na ambulans. Natomiast Czarna doglądała szklankę i pilnowała, aby nie zabrakło w niej wody.
   I naraz przyjeżdża biała, duża i oznaczona literą  "S" - "karoca". Z niej wysiada dwóch mężnych i silnych  "giermków". Ubrani byli w piękne, czyste i czerwone z odblaskami na plecach i klacie stroje. Za nimi wysiadła dama, która uczyła się zawodu ratownika medycznego. I na końcu On-Rycerz, bez którego nic w moim mieszkaniu odbyć się by nie mogło. Pokonanie czterech pięter z całym bagażem było nie lada wyzwaniem. Ciepłe i duszne powietrze na klatce schodowej, niewyćwiczone nogi, które wdrapywały się do komnaty księżniczki oraz zadyszka; dały upust emocji pokonując ostatni schodek czwartego piętra Jej wieży. Wchodząc do mieszkania rozejrzał się za chorą oraz chłonął wzrokiem rozgardiasz, jaki posiadała. Woźnica, który dźwigając nosze; modlił się na klatce schodowej pałacu, aby ich nie trzeba było rozkładać; pan, który nosił plecak naładowany pierwsza pomocą; po dotarciu na miejsce zdjął go natychmiast i rozpakowywał to co było Rudej w pierwszej kolejności potrzebne. Pomocnica szykowała miejsce na ciele, a lekarz przeprowadził wywiad z chorą tym samym szykując dokumentację.
Działo sie dużo, ponieważ plecak zawierał w sobie przeróżne specyfiki...c.d.n..

niedziela, 20 kwietnia 2014

Na rycerza.



      I w ten oto sposób delikatne myśli splatały się z działaniem, które wypadałoby opisać. Obiecałam "Małej Czarnej " , ale myślę, że i pozostali nie pogardzą.
Ta noc była długa i wykańczająca dla rudowłosej. Wypompowana, trzęsącymi się rękoma wzięła za telefon i poprosiła o dzień wolnego w pracy. Brak sił do ogarnięcia sytuacji, w jakiej się znajdowała; nie mówiąc o wstaniu, zrobieniu kroku w przód czy choćby zwyczajnym ustaniu na nogach, spowodowały lekkie wyrzuty sumienia, że w świątecznym czasie, kiedy jest dużo pracy też zdarzają się niekontrolowane wypadki. Że akurat dziś i akurat teraz,  kiedy wie, że każda para rąk do pracy jest przydatna Ona w tej sytuacji nie może, nie da rady, nie podoła.
Trzymając telefon w ręku wciąż potrzebowała odciążenia bólu. Wczesną porą, gdy kogut pieje i budzi całe gospodarstwo; do "Małej Czarnej " nie spodziewanie dotarł błagalny tekst o butelkę wody. Dla niektórych może wydawać się to śmieszne lub oburzające, że ktoś przerywa piękny sen prosząc o wodę; kiedy akurat w ten dzień do pracy jest na jedenastą.
Ruda ma to szczęście. W lekkiej nieświadomości i na pół przytomną około godziny ósmej; kiedy niebieskooka dotarła na miejsce zdarzenia z butelką wody; widząc zaistniałą sytuację zaczęła się trząść. Szybkie ruchy i trzask otwierania okien, dzwonienie szklanek i nalanie do nich wody sobie i chorej oraz potrząsanie ramionami Rudej pomogło i na chwilę ustabilizowało myślenie. Dwu godzinne dreszcze ogarniające ciało chorej oraz jej prośba o inną pomoc, zmusiło do wezwania karetki pogotowia.. c.d.n.

środa, 2 kwietnia 2014

1 %



  Każdy z Nas pomaga jak potrafi najlepiej.
Gdy proste metody zawodzą sięgamy po technikę, aby napędziła kołowrotek wsparcia dla Nataniela.              
I tu każdy z Was może się wykazać. 
Jeśli się jeszcze nie rozliczyłeś z podatku, a nie wiesz, co zrobić z 1%  wspomóż.
Mama Nataniela pomoże Ci w rozliczeniu, jeśli Ty w zamian pomożesz oddając cząsteczkę podatku.






niedziela, 30 marca 2014

"Mała Czarna"


   Zamyślenie ukazujące się na Jej twarzy i błysk w oku dążył do lepszego poznania siebie, swoich pragnień oraz ludzi, którzy dają Jej wyzwania. Jednym z wielu obrazów jakie utrzymywały się w  Jej myślach była tajemnicza postać. Kobieca, filigranowa figura oraz śnieżnobiały uśmiech komponował widok podobny do małej czarnej kawy espresso w białej, porcelanowej filiżance. Bystrość umysłu, chęć ciągłego działania, poznawania i doświadczania życia pozwalał "rozpychać" się łokciami i gnać na przód. "Mała czarna" oraz Ruda poznały się przypadkowo, ale ich podobne usposobienie, tok myślenia, entuzjazm, poczucie humoru pokazały jak wiele mają wspólnego. Jak wiele mogą i chcą wspólnie przeżyć, poznać, podotykać i próbować. Czarna i Ruda dogadywały się świetnie. Szły ramię w ramię równym krokiem nie oglądając się za siebie. Wspólne śniadania i wieczorne pogaduchy gromadziły niegrzeczne myśli, które z uśmiechem na ich twarzach powodwał zadumę. Tematyka pożądania kobiety przez kobietę nikomu nie jest obca. Czasy, w których żyjemy domeną jest "wszystko jest dla ludzi" byle ze smakiem. I tak też było. Obie, pewne siebie i dystyngowane damy; szczere i spontaniczne kombinują coś na boku. Mają plan wobec siebie lub wyzwanie o jakim chcielibyście przeczytać.. .

niedziela, 23 marca 2014



    "Zawsze jesteśmy „za” lub „przeciw”. Uczą nas tego w szkole. Wszystko musimy „lubić” albo „nie lubić”. Idąc do muzeum, powinieneś wyrazić swoją opinię: „To wspaniały obraz, naprawdę piękny. Ale spójrz tylko na tamten – co za bohomaz!” Nie możesz po prostu przyglądać się obrazowi i nie mieć opinii. Co by się stało, gdybyś ich nie miał? Każdy obraz byłby doskonały! I czyż, w pewnym sensie, tak nie jest? Każde drzewo jest doskonałym drzewem. Natura nie wytwarza drzew doskonałych i niedoskonałych. Tylko po prostu drzewa".

                                                               Dennis Genpo Merzel

wtorek, 18 marca 2014

c.d.n.. [Ach ta Ruda !! ]


 Mijały kolejne minuty, godziny, dni, tygodnie,a On wolał jednak pozostać w swym rozmarzeniu ciesząc się tylko wspomnieniem. Przygoda jaką przeżyli odstępując od codzienności jest tajemnicą. Może przyjdzie Czas, który trzymając za rękę Natchnienie opowiedzą Wam tą historię. Lecz na chwilę obecną wróćmy do Niego, ponieważ w sytuacji jakiej się znajdował bezpieczniej mu było pozostać na miejscu, czyli szklanym kokpicie, "ognisku domowym" ,wyimprezowanej czarnej koszulce, "łańcuchu" na szyi. Posiadał to "coś" ,niebanalną intuicję, miłe i niewierne spojrzenie oraz szczery i niegłośny śmiech, który sprawiał Jej przyjemność. Nie raz i nie dwa niepostrzeżenie, świadomie lub nie świadomie, z pokusą i chęcią; ich spojrzenia spotykały się piorunując ciała dreszczem na plecach. Dzięki emocji i rozkoszy jakie pozostały w jej ciele zadowolona była z doznań, którymi się nie dzieliła i nie chciała aby ujrzały światło dzienne. Kobieta uparta, subtelna i z temperamentem potrzebowała i chciała więcej. Adrenalina, która popędzała w różnoraki sposób oraz chęć przeżycia czegoś nowego i nieznanego spowodowała natłok pomysłów. Jej umysł pękał od kłębów myśli, kpiących spojrzeń i podśmiechujek z obrazów jakie stawiała przed nią wyobraźnia.. .

wtorek, 4 marca 2014

Umowa darowizny - zapożyczona !!



   "Nikomu nie wręczaj siebie na zasadzie: „oto ja, oto moja miłość – jestem dla ciebie na oścież, rób ze mną co chcesz”. Nie ma w tym siły, a jedynie słabość, niemoc. Plus egoizm i chęć szybkiego efektu. Zaakceptujesz każdą moją decyzję? Ale ja nie chcę za ciebie decydować. Kiedy wsiadam do metra i widzę dużo wolnych miejsc, to nie potrafię od razu wybrać to, na którym chcę usiąść, a póki myślę nad tym – wszystkie miejsca są już zajęte, rozumiesz? Mało śpię, dużo palę i robię głupstwa. Do tej pory nie zdecydowałam, kim chcę zostać, gdy dorosnę, a ty prosisz mnie, bym decydowała w twoich sprawach.


Jeśli chcesz wzajemności – zainteresuj mnie. O to właśnie chodzi. Te, które marzą o szczenięcym oddaniu, powinny sprawić sobie psa, a nie kochanka. Otwieraj się po trochu. Jeśli dziecko dostanie niebieski samochodzik, to będzie uważnie poznawać wszystkie detale, odkręci każdy element, obejrzy, posmakuje. Jeśli zaś wysypiesz worek zabawek u jego stóp, to nie doceni żadnej i nie będzie wiedziało, co z nimi wszystkimi na raz robić.

Ofiarowania są zbędne. Tak się składa, że są one cenne jedynie w wydaniu konkretnych osób. Zostań najpierw konkretną osobą, a być może ofiarowania nie będą potrzebne. Nigdy nie rozpuszczaj się we mnie całkowicie, ponieważ już nie będziesz umiał się pozbierać. Uznam to za należne. Obecność ciebie w każdej mojej komórce spowszednieje. Stracisz siebie i czas. Czas na uświadomienie i regenerację. To są lata. Oczywiście, jeśli kiedykolwiek będziesz chciał to sobie uświadomić.

Zabieraj siebie czasem. Chcę mieć możliwość, by tęsknić. Jest mi to potrzebne jak powietrze. Myśleć i czekać. Wyciągać do ciebie ręce. Chcę z żalem patrzeć jak wychodzisz. Chcę, żeby było mi ciebie zawsze mało.

Jeśli chcesz miłości – nie dawaj jej – daj możliwość kochać jako odpowiedź na ciebie.

A tak w ogóle – nie słuchaj mnie.
Po prostu kochaj.
Kochaj tak, jak potrafisz".

środa, 26 lutego 2014

POMOC !!

 

   Dzisiejszy dzień pełen wrażeń zakończony dodatkowym uczynkiem, czyli "pokazałam" synowi rąbek człowieczeńswa; dałam świadectwo myślę, że godne naśladowania. Być może uratowałam 72 letniej kobiecie życie udzielając pierwszej pomocy, która trzymając się znaku drogowego wyglądała na nietrzeźwą. Teraz mi wstyd za swoją ocenę jej osoby w danym momencie. Dlaczego o tym piszę na Google, bo musze gdzieś wyładować wrażenia ,ale najważniejsze po całej akcji było zdanie mojego syna:
" Mamo to było bardzo mądre, że pomogłaś, ale też bardzo stresujące". [syn 6 lat]

niedziela, 23 lutego 2014

ach .. ta Ruda !!


         ..Następnego dnia na widok rudego koloru Jej włosów kąciki ust delikatnie i nie kontrolowanie podnosiły się w górę tworząc skromny, szczery i łakomy uśmiech na Jego twarzy. Oczami pełnymi pożądania obserwował Jej każdy krok starając się zapamiętać szczegóły, które wyróżniały ją z tłumów. Pewny siebie chód, burza loków na głowie oraz śmiejące się oczy przyciągały powodując nie jedno napięcie. Zza szyby maszyny, w której starał się pracować i koncentrować uwagę na tym co robi, aby nie pozabijać kompanów, marzył by choć na chwilkę uraczyła go swoim spojrzeniem oraz pozwoliła zakosztować zapachu skóry jaki tworzył się wokół niej. Wyczuwając męski wzrok na swoim ciele, zorientowała się, że facet, który nieustannie się jej przygląda nie ma odwagi na to, aby ją zatrzymać i zamienić z nią kilku zdań. Rudej spojrzenie i pewność siebie dawało kontrolę i władzę nad Jego popędem. Korzystając z tego umiejętnie zachęcała go do wspólnej gry dając tym samym chwilkę, aby w szklanym kokpicie oczami wyobraźni dotykał jej miękkich ust, pachnącej i kuszącej szyi, seksownych ramion, jędrnych i sterczących piersi, schodząc niżej i niżej.. Swoim giętkim ciałem, pełnym rozkoszy i namiętności powodowała wzwód w jego ciasnych bokserkach. A On przez swoja bezradność wpadł w pułapkę, z której nie chce lub nie może się wyplątać pragnąc więcej.. . c.d.n..

sobota, 8 lutego 2014

Ona



     (..) Powstały dreszcz na lekko wilgotnym ciele zachęcał do dalszych doznań. Po zetknięciu się miękkiej skóry  z chłodnym powietrzem następowało wolne i intensywne  roztapianie się pod cieplutką, pełną fantazji i miłych wspomnień kołdrą. Uniesień jakie dostarczała jej wyobraźnia zamknięte były w płomieniu zapachowej świeczki, w którą tak bardzo Była zapatrzona. Zapach wanilii unoszącej się w jej mieszkaniu koił smutek, sklejając powieki do snu w rozmarzeniu, o którym On nawet nie miał pojęcia.. .

piątek, 31 stycznia 2014

Intymnie.. ..


     Wyobraźnia nie raz płata figla,a tym samym napędza kołowrotek chęci osiągniecia przyjemności.
Kiedy nic się nie dzieje nie mam o czym pisać .Adrenalinę czerpie z ludzi, z którymi spędzam wspólnie czas. Bacznie obserwuję, intensywnie przeżywam, a przynajmniej staram się, aby móc później przelać to na blogowy papier. I tak też się stało...

.. pisać można wiele jak np. to, że leżę sobie pod miękkim, delikatnym kocykiem. Jest mi ciepło i miło . Nakładam na dłonie rozgrzewający balsam o truskawkowym zapachu. Zamykam oczy i nawilżam ciało. Centymetr po centymetrze zaczynając od stóp, kolan wewnętrzenej strony ud docierając do mojej kobiecości. Delikatnym, okreżnym ruchem masuje brzuszek i wspinam się do nabrzmiałych i rozochoconych piersi. Nastepnie szyja, policzki.. usta. Nakładam koronkową piżamkę i kładę się spać.

Ciepły płomień cynamonowej świeczki rozgrzewa tęskne ciało. Język wolno nawilża usta, dłonie zsuwają mroczny kolor legginsów. Delikatna bielizna seksownie przylegająca do ciała opada spokojnie w stronę stóp. Naprężone ciało, wypchnięte do przodu piersi czekaja delikatnego muśnięcia, a nawilżona kobiecość zachęca do miękkich pocałunków.. niecierpliwe dłonie masują szyję, zataczają koło na nabrzmiałych sutkach i docierając do miejsca rozkoszy wolnym, spokojnym rytmem nadają przyjemności przez jej masowanie doprowadzając do eksplozji i rozluźnienia.
           
                                                                 

wtorek, 14 stycznia 2014

Zapożyczona pieśń..



Pieśń dziecka

W Afryce żyje plemię, w którym za datę narodzin dziecka uznaje się dzień, w którym jego matka postanowiła mieć dziecko. Kiedy kobieta podejmuje taką decyzję, to siada pod drzewem, w odosobnieniu i wsłuchuje się w ciszę tak długo, aż usłyszy pieśń dziecka, które prosi się na świat. Następnie idzie do mężczyzny, który będzie ojcem dziecka i uczy go tej pieśni. Potem kobieta i mężczyzna kochają się, śpiewając podczas aktu tę pieśń, przywołując dziecko i prosząc je, by się poczęło.

Gdy kobieta zachodzi w ciążę – uczy tej pieśni inne kobiety z plemienia, które są akuszerkami oraz kobiety starsze. W rezultacie, gdy dziecko się rodzi, starsze kobiety śpiewają ową pieśń, witając jego przyjście na świat. Przez czas, gdy dziecko rośnie, inni współplemieńcy także uczą się pieśni dziecka.

Gdy dziecko upadnie, uderzy się lub skaleczy – znajdująca się najbliżej dziecka osoba dorosła podnosi je i śpiewa mu jego pieśń. Jeśli dziecko zrobi coś dobrego, godnego pochwały – współplemieńcy w dowód szacunku też śpiewają mu jego pieśń.

Gdy dziecko osiągnie dojrzałość i już jako dorosły członek plemienia, zrobi coś złego, naruszając normy współżycia społecznego, wówczas zostaje otoczone przez innych członków plemienia i całe plemię śpiewa mu jego piosenkę. Ludzie z plemienia uważają, że zachowania antyspołeczne można zmienić poprzez miłość i szacunek, a nie poprzez kary i odrzucenie. Wierzą, że gdy człowiek słyszy swoją pieśń, to traci ochotę czynienia przykrości innym.

Trwa to przez całe życie człowieka. A kiedy nadchodzi jego godzina śmierci, zbiera się ponownie całe plemię i śpiewa jego pieśń po raz ostatni…

A jaką pieśń my śpiewamy innym ludziom?...

niedziela, 5 stycznia 2014

Przygoda !!

Pewnego dnia koleżanka poprosiła mnie o pomoc. Miała ona polegać na przytarganiu do jej mieszkania dwóch zgrzewek wody gazowanej, opakowania papieru toaletowego i jakichś tam zakupów. To znaczy wtarganie było moją dobrowolną sugestią, z której dla jej kręgosłupa nie miałam zamiaru zrezygnować. Dlaczego dla jej obolałego kręgosłupa ?! Tego nie zdradzę chyba, że zaprosicie mnie na kawuchę.
Kiedy dziś skończyłam pracę, podeszłam spacerkiem po swoje porsche, aby udzielić pomocy poszkodowanej. Odnajduję, wsiadam, odpalam "machinę czasu" zabierając obolałą po drodze wraz z jej pupilkiem. Zatrzymuję się na środku swojego pasa ruchu, ona wsiada, pupil montuje dupencje w dziecięcym foteliku muzyka brzęczy i wszyscy jadą zadowoleni.
Zanim zaparkowałam musiałam wziąć bilecik, który wydawany przy wjeździe umożliwiał wyjazd.
Ulokowałam furę w pierwszym wolnym miejscu, czyli zaraz przy wejściu do sklepu.
A że ja spędziłam w siedzibie firmy bite osiem godzin zapowiedziałam, że nie mam ochoty znów się tam pojawić. Koleżanka wyrozumiałym zdaniem nie miała nic przeciwko i sama zaczęła szukać tego co jej było potrzebne.
Po kilku minutach istnienia w samotności, z psiakiem na tylnim siedzeniu i muzyką w głosnikach stwierdziłam, że szkoda marnować czas i ogarnę trochę wnętrze samochodu.
Więc pozbierałam wszystkie kartki, paragony i inne rzeczy, które uważałam za zbędne w moim samochodzie i na jego kokpicie.
Wysprzątane prawie na błysk i oto jest.. znajoma twarz, która z uradowaną miną i zakupami wraca.
Jednym ruchem ręki otwieram bagażnik. Wyciąganie z wózka, ładowanie do bagażnika, przywrócenie wózka na miejsce, wsiadanie, odpalanie, ruszanie i wio przed siebie.
Wtem zatrzymujemy się przed szlabanem. I nagle lampka w mojej bystrej głowce oznajmiła, że tak posprzatałam w samochodzie, że i bilecik trafił szlak !
Podopieczna bulwers, psina jak prawdziwy "zimny łokieć" tyle, że na tylnich siedzeniach z radosnym pyszczkiem