niedziela, 20 kwietnia 2014

Na rycerza.



      I w ten oto sposób delikatne myśli splatały się z działaniem, które wypadałoby opisać. Obiecałam "Małej Czarnej " , ale myślę, że i pozostali nie pogardzą.
Ta noc była długa i wykańczająca dla rudowłosej. Wypompowana, trzęsącymi się rękoma wzięła za telefon i poprosiła o dzień wolnego w pracy. Brak sił do ogarnięcia sytuacji, w jakiej się znajdowała; nie mówiąc o wstaniu, zrobieniu kroku w przód czy choćby zwyczajnym ustaniu na nogach, spowodowały lekkie wyrzuty sumienia, że w świątecznym czasie, kiedy jest dużo pracy też zdarzają się niekontrolowane wypadki. Że akurat dziś i akurat teraz,  kiedy wie, że każda para rąk do pracy jest przydatna Ona w tej sytuacji nie może, nie da rady, nie podoła.
Trzymając telefon w ręku wciąż potrzebowała odciążenia bólu. Wczesną porą, gdy kogut pieje i budzi całe gospodarstwo; do "Małej Czarnej " nie spodziewanie dotarł błagalny tekst o butelkę wody. Dla niektórych może wydawać się to śmieszne lub oburzające, że ktoś przerywa piękny sen prosząc o wodę; kiedy akurat w ten dzień do pracy jest na jedenastą.
Ruda ma to szczęście. W lekkiej nieświadomości i na pół przytomną około godziny ósmej; kiedy niebieskooka dotarła na miejsce zdarzenia z butelką wody; widząc zaistniałą sytuację zaczęła się trząść. Szybkie ruchy i trzask otwierania okien, dzwonienie szklanek i nalanie do nich wody sobie i chorej oraz potrząsanie ramionami Rudej pomogło i na chwilę ustabilizowało myślenie. Dwu godzinne dreszcze ogarniające ciało chorej oraz jej prośba o inną pomoc, zmusiło do wezwania karetki pogotowia.. c.d.n.

Brak komentarzy: