środa, 24 lipca 2013

Ugotowani.pl ostatki

[c.d]

Nastąpiło gotowanie...
Operator ,który ustawił kamerę koło lodówki wiedział co robi tzn. "Agata wyjmij sobie wszystko co tam potrzebujesz ,żeby mi nie machać drzwiami lodówki przed okiem kamery ."
Tak tez się posłuchałam ,a właściwie miała to być współpraca a nie przeszkadzanie jeden drugiemu.
Wyjęłam z lodówki ser camembert ,mąkę ,dwa jajka i właściwie nie wiem po co aż tyle na jednego serowego kotleta ale niech Warszawiak widzi ,że Śląsk też umie na bogato. Doszła do tego bułka tarta i tyle jeśli chodzi o konkret .Punktem kulminacyjnym było :winogrono ciemne aby wyrównać gorycz ,szpinak w liściu nie mrożony ,rukola dzięki ,której miałam nadzieję ,że potrawa nikomu nie zaszkodzi i nikt w szpitalu nie wyląduje :) ,kukurydza ,kiełki rzodkiewki ,oliwa z oliwek ,bo trochu trza było zainwestować i się odchamić ,sól ,pieprz i smak ,a to najważniejsze.
Asystentka Marta zadawała pytania i chyba starała się wytrącić mnie z koncentracji nad pichceniem no ,ale cóż trafił jej się zawodnik nie do wybicia z rytmu. W każdym razie na ugotowanie czy oczarowanie szanownego jury miałam dziesięć minut .Czy mi się udało ?!
Oczarować nie ,ale potrawę zrobiłam przed czasem .Dostało mi się komplement ,który pomasował moje ego ,że ja w kuchni to jak w tańcu i tak też się czułam .Bystre oko pilnowało kotlecika serowego ,a sprawne ręce przygotowały sałatkę .To nic ,że połowę miałam wcześniej przygotowaną ,to nic ,że pomysł na dekoracje miałam zerżnięty z gazety ,to nic ,że do sera nikt nie zajrzał ,ale napiszę Wam w tajemnicy ,że był on cholernie słony a ja jeszcze na dokładkę dosoliłam sałatkę .Nikt nie jadł chociaż zdjęcie potrawy jest przepiękne .
Właściwie żadnej filozofii w tejże pyszności nie było .Może jakbym zaskoczyła jakąś inną potrawą to pozostaje pytanie czy bym się wyrobiła ?!
Jednak było to udane spotkanie .Poznałam fajnych ludzi ,którzy mają fajną i ciekawą pracę .Trochę im zazdroszczę ,ale to tak w nawiasie .
Jedyne co mnie w ludziach zastanawia to ten szał na telewizję .Tak przyznam ,że jest euforia ,radość ,ciekawość ,ale nie stroszyłam piór żeby wypaść jak najlepiej .Z reszta w mojej obecnej sytuacji nawet nic nie umiałabym udawać .Wystarczyło być sobą .Bawić się tym spotkaniem jeśli tak mogę to nazwać i cieszyć się chwilą .Moment zapomnienia ,który przedstawiał świat w zupełnie innym świetle i w innej perspektywie. A telewizja to po prostu zwykli ludzie .Nasuwa się kolejne pytanie..skąd ta nagonka na wszystko ?!
Dziś przyznaję się ,że liczyłam zyski na nie złapanym niedźwiedziu ,niestety pozostałości po przeszłości ,a właściwie pewnej osobie na szczęście tracą swoją moc. Wyszłam im na przeciw walcząc sama ze sobą i mówiąc w myślach ,że nie jestem przecież takim człowiekiem jak on .
No cóż czasem wyciągamy wnioski dopiero po fakcie ,po przeżyciu czegoś z osobą ,której się ślepo wierzyło .Ktoś kto otrzymuje pewną "ksywkę " ,czyli : przyjaciółka ,mąż ,żona ,przyjaciel ,siostra ,brat ,syn córka i nie koniecznie mówimy tu o pokrewieństwie bądź rodzinie niosąc taką chmurkę nad głową jest do czegoś zobowiązany .Ale kryzysowe sytuację w życiu doprowadzają do tego ,że świadomie tracimy kogoś na kim nam zależy ,ba jesteśmy [nie wszyscy i na pewno nie ja] zdolni to zniszczenia słownego ,uczuciowego lub materialnego .Instynkt ,który nie ma uczuć ,upór w walce ,którą i tak się przegrywa ;wstyd ,który upodla do łez za wyrządzone komuś krzywdy ;manipulacja uczuciami ,za którą tak zwyczajnie bym rozstrzelała ;kłamstwo ,które jak wszyscy wiemy ma krótkie nogi i choćbyśmy nie chcieli to i tak dotruchta i przytuli się do prawdy ;fałszywe spojrzenie ,którym można pluć w twarz rozwalając cały system wewnętrznych wartości ,który każdy z nas ma głęboko zakorzeniony ;szyrderczy uśmieszek ,który swoją mocą pokazuje jak bardzo nie szanujemy rozmówcy ;rękoczyny ,nad którymi nie panujemy ,bo zwykły brak argumentów w spokojnej rozmowie nie pozwala się wyładować i postawić na swoim .
Kiedy dochodzimy do maksymalnego cierpienia każdy na swój sposób wtedy następuje moje ulubione słowo :zwrot w akcji .Pięknie i dumnie podnosimy głowę ,wypinamy pierś do przodu ,prostujemy plecy ,wciągamy brzuch ,stawiamy pewne kroki ,walczymy o coś w słusznej sprawie nie krzywdząc i nie kalecząc nikogo. I to wtedy właśnie pewność siebie ,piękno świata i majestat pod nosem daje nam poczucie ostrożności a zarazem świadome poczucie istnienia. Istnienia nie jako całość ,społeczność tylko odrębność ,oryginalność ,wyjątkowość.
Mamy nowe życie ,nowy cel ,bogatsi o doświadczenie i spryt w pewnych sprawach przebijamy głową mur i pozostawiamy w tyle ,tych którzy żyją w błędzie i nieświadomości podejmowanych decyzji.

Brak komentarzy: