Jak zawsze, każdego dnia nakłaniam syna do samodzielnej kąpieli.
Noc w noc powtarzam do swojego szkraba "weź piżamkę, idź do łazienki, czas do mycia, kolacja, zębów mycie i spanie".
Mały mądrala zabrał piżamkę, rozścielił sam swoje łóżko co miło mnie zaskoczyło i zmyka do kąpieli.
Po drodze, a ona jest "szybka" mamy małe wygłupy: pukanie do drzwi, zamykanie i ich otwieranie, wchodzenie i wychodzenie do łazienki do momentu aż ubrania nie zaczynają same "wychodzić" z łazienki.
W końcu mama powiedziała stanowcze dość !!, bo wiek zobowiązuje i siły juz nie te. A junior jak sie zagalopuje to nie zna umiaru brak i zaczyna wieszać się na mamowej szyi.
Ale Sebek w momencie zrozumiał, że przecholował i sam władował się do wanny. Oczywiście nie w ubraniu. Kiedy on zajęty sobą to mama zajęta kolacją. Nagle dzwoni dzwonek do drzwi.. koleżanka. Szybko otwieram mocarne wrotai i zasiadamy przy stole z kawą, ciastkami, martini z colą i opowiadamy. Takie babskie ploteczkowanie.
Wtem dobiega głos, męsko-dziecięcy głos z łazienki..
"Mamo masz wybór; albo mnie myjesz albo będę chodził brudny!!".
No cóż, koleżankę musiałam "odłożyć na bok" i zająć się małym Królem, który zadowolony że postawił na swoim może ochlapać mamę wodą. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz