sobota, 3 sierpnia 2013

Zrozumienie..

Witam.
Trochę mnie tu nie było i trochę Was zaniedbałam ,a właściwie to trochu - bardzo.. :)
Nie mam się nawet jak i czym wytłumaczyć ,więc proszę o zrozumienie.
Moje życie ostatnio nabrało takiego tempa ,że pragnę jak niczego najbardziej na świecie ,to zwolnić.
Zastawiacie się pewnie co bredzę w tych słowach pisanych a grymas na waszej twarzy ,który ukazałby się po spotkaniu z Wami objawiłby się następująco .. "to zwolnij nikt Ci nie każe biec " !! .Niby i racja ,ale nawet jakbym zaparła się o pług do orania pola to i tak Czas nie ma litości .Więc po trochu ,po kawałku staram się wszystko układać i w tym wypadku mój rozum ,moja intuicja idą  razem ze mną .Niestety nie zawsze jestem im posłuszna ,więc i na tym też tracę .Moja sytuacja i zatracanie rzeczywistości miesza się z filmem bądź bajka "Alicja w krainie czarów " ,gdzie cholender nie mogę znaleźć białego królika ,który byłby światełkiem w tunelu nie mogąc być po środku. Tylko błądzę :raz duża ,raz mała ; raz głodna ,raz pełna itp.
Oby się to szybko skończyło ,bo raz ,że mi się skóra naciągnie od tycia i chudnięcia co powoduje więcej zmarszczek i fałdów skórnych ,a dwa ,że takiej psychozy nikt kto jest w moim otoczeniu nie wytrzyma .I albo rozsadzi mnie albo otoczenie :)
Będę się starać pisać anegdotki jak do tej pory ,bo uważam je za zabawne .Każdy lubi dobry humor ,więc i to musi się tu znaleźć .A że wszystko z życia wzięte to tym bardziej śmieszne. Napisany felieton bądź historia z udziałem mojego syna i jego przecudnej mamusi są wprost do rozsadzenia...
Żeby Was nie zapisać i nie zaczytać na śmierć mam kilka historyjek w zanadrzu .Tak właściwie to ..dwie.

Podchodzi kobieta do kasy z zakupami. Na taśmę zarzuca :mąkę ,pieczywo ,coś ze słodyczy i ..soczek ,który jest pakowany po cztery.
Więc grzecznie ,ze spokojem tłumaczę kobiecie ;"Proszę Pani soczki te sprzedawane są po cztery w opakowaniu , tzw.zgrzewka."
Zdziwiona kobieta popatrzyła na mnie jakbym była zielonym ludzikiem .
Ocknęła się z amoku i mówi :"Proszę Panią ale ja ich nie rozrywałam ,one już tam takie były ,tak leżały więc wzięłam ,ktoś musiał rozerwać " .Ha i tu cie mam !
Popatrzyłam na nią wzrokiem zrozumienia i uśmiechnęłam się dodając :
- "skubnęła Pani sobie jednego.."
Na co ona z czerwonym wyrazem twarzy mówi :
- "nie ,nie skubnęłam ,ale za ciężko byłoby mi nieść .."
Łeheheh...no wtedy to już miałam banana na buźce i uwierzcie mi ciężko było powstrzymać śmiech ,ale jak przystało na solidną kasjerkę ,powstrzymałam się !
Kolejny przypadek to taki:
Były u nas zabawki a właściwie garnki do zabawy ,do piaskownicy bądź w domu np.do wanny do gotowania dla dziewczynek albo i chłopców. W każdym razie nie nadające do prawdziwej żywności tym bardziej do stawiania na palnik .Gaz lub prąd wszystko jedno .Zapomniałam dodać że zabawki te wielkością przypominają mały rondelek jak za czasów moich dziadków ,na wsi ,kiedy to dziadek pił z takiego metalowego kubka wodę ze studni.
Przychodzi do mnie kobieta i zagina tekstem :
- "Przepraszam Panią czy w tym szybkowarze [ marki Tefal ] zdołam ugotować coś [nie określiła konkretnie co ] na biwaku ?!!?
Tak szczerze to myślałam ,że pierdolne zwłokami ze śmiechu ,bo kobieta miała w wózku sklepowym cały komplet tych zabawek ,która jedna kosztuje dwadzieścia złotych .

Na sam koniec..
Mamo ,mamo a wiesz mój Bartek ma taką kosiarkę jak struś .
Czyli ?! tak szybko kosi i tak szybko jeździ .Buźka :*

Brak komentarzy: